Alfońskie lato

alfonskie lato

Tekst powstał w 2011 roku w odpowiedzi na dyskusję na pewnym katowickim forum, gdzie ludzie wyrażali swoje niezadowolenie, że ulica Mariacka zamienia się w wybieg i rykowisko na lato.

Wspaniałe, długo oczekiwane lato trwa! A wraz z nim wymarzone wakacje i odpoczynek. Pozostaje tylko zrzucić zimowe futerko i zimowe sadełko. Niektórzy wraz z pierwszym promieniem słońca zrzucają większość swojej garderoby… Niestety.

Czy wy także, wybierając się na koncerty na ulicy Mariackiej, zauważyliście, że wraz z wybiciem letniego weekendu, nasza ulica zamienia się w wybieg dla modelek i modeli? Na ulicznych ławkach tłoczą się grupki i pary wpatrzone tylko w siebie, nie zwracające uwagi na otoczenie. Ale to tylko pozory. Tak naprawdę, wraz z rozpoczęciem się weekendu, rozpoczyna się prawdziwa rewia mody na Mariackiej ulicy oraz istne rykowisko (pan poszukuje miłej i atrakcyjnej pani o wymiarach 90/60/90 w minispódniczce, a pani poszukuję kulturalnego dżentelmena z farbowanymi włosami z czerwonymi sznurowadłami w butach).

Pewnego dnia wraz z moim towarzystwem ulokowałam się na jedynej wolnej ławce. Niestety, nie obeszło się bez wyścigu szczurów, ponieważ jakieś dwie nastki wychodzące z cukierni także swoim orlim wzrokiem wyłuskały wolną ławkę i puściły się biegiem, aby ją jak najprędzej zająć. W duchu dziękowałam jakiemuś sprytnemu projektantowi za wymyślenie szpilek, ponieważ panienki w biegu niefortunnie stawały na nierówno położonych płytkach i w sumie ich bieg wyglądał jak mała rozgrzewka przed prawdziwym pokazem jakiegoś baletu, czy break dance. Fucząc i coś mamrocząc pod nosem, odeszły i ulokowały się na schodach przed jednym z już zamkniętych sklepów.

Kącikiem oka wyłapałam trzech paniczów, totalnie wyluzowanych i rozwalonych na ławkach. Ręce zarzucone beztrosko na oparcie ławki i ten półuśmieszek na buzi. Wpatrzeni tylko w mijające ich osoby i komentujący wszystko, co się dzieje dookoła. Prawdziwe samce. Już w duchu zobaczyłam, jak w końcu w ich polu widzenia pojawia się jakaś panienka, a oni tylko rzucają się na nią z dzikim godowym okrzykiem.

Obrzuciłam tych macho krytycznym spojrzeniem. Tak, koszula w kratę rozpięta pod szyją to już obowiązek, buty alfonski z długimi czubkami kończącymi się ostrym szpicem lub zwykłe trampki, do tego wycierusy, lekko opięte na tyłeczku i luźno rozszerzające się u dołu, z przetartymi kolanami. I tak najbardziej mi się spodobał chłopak, który widocznie całymi nocami studiuje poradniki mody dla mężczyzn, ponieważ przywdział prawdziwy show tego lata – przewspaniała, fikuśna obcisła bluzeczka, naznaczona jakimiś pstrokatymi wzorkami oraz falbankami i koralikami. Widocznie biedactwo wszystkie koszulki świadczące o męskości miał w praniu i musiał sięgnąć do szafy swojej siostry. Włosy na piątkę? Mnóstwo żelu i stawiane jeżyki, bądź artystyczny nieład.

Najlepsze jednak są kursy rozchichotanych par wzdłuż ulicy. Oczywiście, para musi być tej samej płci, aby potencjalna para przeciwnej płci mogła śmiało podbić i zacząć promieniować swym urokiem. Wszyscy beztrosko przechadzają się po ulicy, patrząc z ukosa na co ciekawsze sztuki. Dziewczyny po ascetycznych zabiegach na swym ciele już nieskrępowane wystawiają swe wdzięki na widok publiczny. Kto by pomyślał, że panienka w obcisłej białej mini i z sandałami, których sznurki ma artystycznie zawiązane po same uda, jeszcze w zimie cierpiała na dwukilową nadwagę i na paniczny lęk przed czekoladą?

Wraz z wyjściem letniego słońca, solaria cieszą się ogromnym powodzeniem. Odwiedzają je i starzy, i młodsi; i chłopcy, i dziewczęta. No bo przecież koleżance, która aż piszczy z zachwytu i z zazdrości, widząc nasze opalone ciało, zawsze można powiedzieć, że się po prostu katowało przez kilka dobrych godzin na działce; a ona tylko wzdycha i mówi, że szkoda, że ona nie jest taka podatna na słońce i że się tak szybko (!) i równomiernie nie opala. Wskutek solariowych zabiegów na ulicy aż roi się od opalonych robotów. A panienki tylko nakładają tony makijażu, aby zatuszować zmarszczki i niedoskonałości cery, które są wynikiem zbyt intensywnego sztucznego opalania.

Karnawał trwa. Tak jak pstrokacenie i przywdziewanie masek. Szkoda tylko, że to nie koncerty cieszą się takim zainteresowaniem. Ważniejsza jest chęć wzbudzenia podziwu swoją ekstrakrótką trendy spódniczką, niż słuchanie muzyki, którą na złość innym chce się zagłuszyć sztucznym i wyrachowanym śmiechem.

Stosując puentę znaną z innego artykułu: “A kobiety od zawsze chcą robić na mężczyznach wrażenie, nawet wtedy, gdy nie mają szans z heinekenem.”