Jestem szmatą

Było to na początku mojej znajomości z G. W końcu przyszedł ten czas, że mogłam legalnie jako jego dziewczyna przyjść do niego do domu. Gdy już tam było po rodzinnych powitaniach, udaliśmy się do jego pokoju. Od razu moją uwagę zwróciła klatka z ptakiem. Nimfa. Łeb miała schowany pod skrzydłem i patrzyła na mnie podejrzliwie połyskującym okiem. Nic sobie z jej towarzystwa nie zrobiłam. Chcąc usiąść na łóżku, najpierw musiałam zdjąć z niego koc. Koc zgarnęłam i w momencie, kiedy chciałam złożyć go w nierówną kostkę (inaczej nie umiem) i mocno strzepnęłam, rozległ się jeden wielki SKRZEK. Boże, jak to ptaszysko się rozdarło! Zaczęło skrzeczeć i machać skrzydłami, uderzając nimi o kraty klatki jakby w wielkiej złości.

G beznamiętnie rzekł:
– Spokojnie, ona reaguje tak na szmaty.

__

Wyjaśniam, że G chodziło o poruszenie kocem. Nie, nie obraziłam się, nie strzeliłam focha. Do dziś jest to nasza anegdota.