Koniec z weselem

Za 9 dni wesele znajomych. Idealny moment na to, by Twojemu partnerowi strzeliło coś w kręgosłupie i by ból go na dobre unieruchomił. A wszystko dlatego, że jakaś pijana bździągwa na wyjeździe firmowym wzięła go do tańca, pozarzucała nim na prawo i lewo, ponaciągała ręce do granic możliwości, pokopała też po kostkach. Nie zapomniała również kilka razy wydupcyć się majestatycznie na ziemię, ale ponoć dość szybko się podnosiła i nie puszczała swojej ofiary.

Zyskałam w domu biadującego mężczyznę, który stęka nawet przy pierdnięciu. W piździec za to poszły trzy lekcje tańca towarzyskiego, które braliśmy rok temu, byle G. nauczył się jako tako poruszać i przestał zamiatać jajami podłogę przy tańcu.

Znajdę cię i dojadę cię, ty pijana $#%^&*(%$*!