Sprzedawca my hero

Zajebiste. Wchodzę do Żabki. Pewnym krokiem zmierzam do lodówki. Męskim chwytem łapię czteropak i rzucam go na ladę. Sprzedawca:
– 14 zł i dowód poproszę.
– Chyba pan żartuje?
– Nie. Poproszę dowód.
– No, nie wierzę…

Sięgam po dowód i coś tam pod nosem mamroczę, że „tego jeszcze, kurwa, dzisiaj nie grali”, ale z wyraźnym uśmiechem na ustach. Wyciągam dowód.
– Żartowałem. Ale już lepiej, co? Kobieta zawsze się cieszy, jak się ją bierze za młodszą.

I tak sprzedawca z Żabki poprawił mi humor i zrobił mi dzisiaj dzień.