Strzelające guziki
Godzina 7 rano. Budzą mnie jakieś jęki i wzdychania, przeplatane kurwą. Okazało się, że G. odprasował swój outfit na szkolenie, a po założeniu wyszło na to, że… nie mieści się.
Czekało mnie szybkie przeszywanie guzika w spodniach, byleby się zapiął, a koszulę zastąpił zwykły T-shirt.
I od razu przypomniało mi się, jak lata temu wcisnął się w swój maturalny garnitur na obronę magisterki i w trakcie głębokiej przemowy, guzik z gaci mu wystrzelił! Bebech wyskoczył na wierzch, ale chłop nie stracił rezonu.
Dzisiaj ten guzik przyszyłam mu bardzo solidnie. Niech nie strzela guzikami jak z kałasznikowa.