Tak niedobrze mi jest, kiedy z chmur kapie deszcz

deszczowa pogoda

Na pewno nie mam góralskich korzeni i nie umiem przewidywać pogody. Oto historia o moich ciężkich i bolesnych zmaganiach z Matką Naturą, gdy ja chciałam tylko dojść do sklepu!

Stwierdziłam, że przejdę się piechtą na zakupy do centrum handlowego (raptem 4 km), a wrócę już autobusem. I na moje nieszczęście, w momencie podjęcia decyzji, że wychodzę, na niebie zawisły szare, ciężkie chmury. Nic to, pomyślałam, pewnie przejdą. Wyszłam z domu.

Przeszłam zaledwie 100 metrów i co? Urwanie chmury. Parasolki oczywiście nie wzięłam, ufając, że nawet jak się rozpada, to kaptur w bluzie starczy. Nic to, pomyślałam, pewnie zaraz przejdzie. Szłam w zaparte.

Po kilometrze zrobiłam jednak przystanek pod wiaduktem, bo jednak napierdalało żabami. Jak tylko trochę zelżało, poszłam dalej. Buty już miałam przemoczone, przez bluzę deszcz już mi do skóry doszedł, majty już mogłam wyżymać. Cholera, pomyślałam, jednak nie przeszło. Czas podjąć męską decyzję i wskoczyć po prostu do autobusu. Przeciwko tej myśli było słońce, które lekko wychyliło się zza chmur. Idę dalej, stwierdziłam.

Nie będę dalej zanudzać. Dodam, że na odcinku jednokilometrowym, ostatnim, znowu się rozpętało deszczowe piekło, a ja nawet nie miałam gdzie się schować, bo szłam wzdłuż drogi. Mogłam oczywiście sturlać się po przydrożnym rowie i schronić w przyległym ponurym i obcym mi lesie, ale trochę jednak się bałam. Napierdalałam więc na moich serdelkowatych nóżkach, wkurzając się na zaparowane okulary i chlapiące samochody.

W końcu. Doszłam. Do centrum handlowego. I co? I w momencie, jak stanęłam sobie dychnąć, poprawić fryzurę, strząsnąć z siebie krople deszczu, wyszło słońce. Nie lekkie, nie nieśmiałe, tylko mocno nakurwiające.

Zgadnijcie, jaki miałam nastrój, robiąc zakupy, gdy przez szklany sufit budynku napieprzało słońce? Jak się czułam, wracając autobusem, w którym przez szybę oślepiała mnie ostra promienista kula na niebie?

Ciuchy wciąż mam mokre. Schną. Nastrój mam teraz iście jesienny. I nawet radosne słoneczko tego nie zmieni. Na domiar złego Endomondo nie zarejestrowało mi całej trasy, więc nawet nie mam się czym pochwalić.

Kurwa.