Zakupy z mężczyzną

Zbliża się ślub dobrych znajomych, zatem trzeba machnąć jakąś kreację. Dzisiaj ubieramy G. Właśnie jedziemy kupić mu jakąś koszulę i spodnie.

Jeśli uważacie, że zakupy w przypadku mężczyzn to pięć minut roboty, to się mylicie. Nigdy nie byliście na zakupach z G. Tutaj to on grzebie, przebiera, wybiera, marudzi, a ja fuczę i tylko donoszę mu nowe rozmiary, bo tu w klacie za ciasno, tam w jajka pije.

Po takiej ciuchowej walce to potrafię tylko zasiąść na pierwszej lepszej ławce i moje zakupy czy plany już się nie liczą. Macham ręką, że pójdę sobie jutro/pojutrze/później sama. Byle bez niego. Wysysacza energii.