Witaj, sąsiedzie!

Jak dobrze czasem położyć się wcześniej spać… Zawsze można przecież być obudzonym o 4 rano przez pijanego sąsiada, który rozłożył się na twojej wycieraczce pod drzwiami, do tego śpiewał, chrapał, mamrotał, bulgotał. Po odespaniu jednej godziny (kurwa, jak chrapał!) w końcu zebrał siły, aby wstać i poszarpać klamkę, powalić w drzwi nie tylko nasze, ale i od innych mieszkań. W końcu wpadł na to, że ma klucze i zawsze może nimi jeszcze sobie akompaniament urządzić do pijackich okrzyków. Pomijam kwestię, że zaczął się rozbierać i został w samych spodniach. Pomijam kwestię, że długo zastanawiałam się, czy wyjść i pomóc biedakowi, bo w końcu mógł rypnąć i zlecieć ze schodów, czy przefrunąć przez barierkę… W końcu również zdecydował się zrzygać. Do tego zaczął majstrować przy rozporku wyraźnie za potrzebą, ale na szczęście zabrakło mu sił. Jakoś do mieszkania potem się dostał. Ale klatka wygląda jak po najlepszej libacji – rzygi, zgubione ciuchy, zegarek…

Jak dobrze położyć się o godz. 20 wieczór wcześniej, bo o 4 rano byłam już na nogach i przy świeżo zmielonej i zaparzonej kawie mogłam oddawać się kontemplacji, czy: 1) wyjść i wrzasnąć, 2) wyjść i pomóc, 3) obserwować sytuację i na wypadek zainterweniować, 4) olać sytuację.

PS Na dodatek, sąsiada pierwszy raz na oczy widziałam i na uszy słyszałam. Witaj, sąsiedzie!