To nie będzie żaden artykuł, gdzie dominować będzie chodakowsko-fit język, obciekający mobilizacją i wciśnięty w lycrę. Pokrótce postaram się wytłumaczyć, dlaczego ja lubię grać w squasha i dlaczego akurat go wybrałam. I jak to jest, że taki grubas jak ja w ogóle w niego pyka, narażając swoje stawy i kolana na urazy, a koszulki na przepocenie. Oto squash z perspektywy couch potato. Może najpierw kilka słów o mnie. Mam nadwagę. No, powiedzenie, że mam nadwagę jest grubym (he, he) niedopowiedzeniem, ważniejszy jednak jest fakt, że ta nadwaga nie wynika z ciągłego siedzenia przy biurku i wpieprzania hamburgerów suto zalewanymi napojami gazowanymi i przegryzanymi czekoladą. Mniejsza o to, jak to się stało, że jestem jaka jestem. Chcę tylko podkreślić, że odstaję od tych […]
Read more